5 days ago

Zawsze uważałem, że moje życie toczy się po dobrze wydeptanej ścieżce. Praca w magazynie, wypłata co miesiąc, piwo z kumplami w weekend. Nic specjalnego, ale stabilne. Aż do dnia, kiedy kolega z pracy rzucił tak mimochodem: "Hej, sprawdź to vavada, może ci się poszczęści".

Pamiętam, jak pierwszy raz otworzyłem stronę. Myślałem, że to będzie kolejna porażka, jak wszystko w moim życiu. Wrzuciłem sto złotych - ostatnie, które miałem na koniec miesiąca. Kręciłem tymi automatami, prawie wszystko przegrałem. Zostało mi z dziesięć złotych, myślałem już o zamknięciu przeglądarki. I wtedy to się stało.

Te symbole poukładały się w idealną linię. Nagle zobaczyłem, jak moje konto rośnie w szalonym tempie. Dwa i pół tysiąca! Dla mnie to była fortuna. Ale nie to było najważniejsze.

Bo zamiast wydać te pieniądze na głupoty, postanowiłem zrobić coś, o czym marzyłem od lat - zapisać się na kurs programowania. Zawsze chciałem pracować w IT, ale myślałem, że to nie dla mnie. Że za stary, że za głupi.

Te pieniądze stały się moją przepustką do nowego życia. Wieczorami, zamiast pić piwo przed telewizorem, uczyłem się kodu. To było jak odkrywanie nowego świata. Mózg, który przez lata przyzwyczaił się do rutyny, dostał wreszcie pożywki.

Minął rok. Z magazynu już dawno odszedłem. Teraz pracuję jako junior developer w fajnej firmie. Zarabiam trzy razy więcej, robię to, co kocham. I wiem, że wszystko zaczęło się od tej jednej nocy, kiedy z ciekawości wszedłem na vavada pl. To nie była zwykła wygrana - to była iskra, która zapaliła we mnie ogień do zmiany życia.

Czasem wieczorem, po pracy, dla relaksu gram w blackjacka. To mój sposób na odprężenie. I zawsze, gdy widzę ten interfejs, przypomina mi się, że czasem warto zaryzykować. Że jedno szalone postanowienie może zmienić wszystko. Dla mnie vavada to był ten pierwszy krok do lepszego życia.